2025-09-04

LUK Lublin Mistrzem Polski! Wypowiedzi po finale PlusLigi

Bogdanka LUK Lublin została Mistrzem Polski po tym, jak pokonała u siebie 3:0 Aluron CMC Wartę Zawiercie. Zawodnicy, sztab i działacze lubelskiej drużyny nie kryli wzruszenia historyczną chwilą. Oto ich wypowiedzi po ostatnim meczu w sezonie Plusligi.

Bartosz Kwolek (przyjmujący Aluron CMC Warty Zawiercie):

Ciężko powiedzieć na gorąco co zaważyło, ale jeżeli w finale dostaje się trzy razy po 0:3, to znaczy że ci Mistrzowie byli lepsi. My mieliśmy bardzo dużo tych problemów zdrowotnych i trochę szkoda że tak to wyglądało. Chcielibyśmy bardziej powalczyć, ale na tyle starczyło. Od miesiąca co trzy dni gramy najważniejszy mecz sezonu. Nie jesteśmy robotami, każdy z nas jest już na pewno bardzo zmęczony. Zostało już tylko kilka dni tego sezonu, więc damy tyle, ile mamy.

Sebastian Świderski (prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej):

Chyba się nikt nie spodziewał, że to w Lublinie zakończy się [tegoroczna] rywalizacja z wielkim happy-endem dla miejscowego zespołu, ale zasłużyli na to. Zagrali bardzo dobry sezon, zwyciężyli w europejskich pucharach, więc też nikt nie może powiedzieć, że to zespół, który miał więcej czasu na odpoczynek. Wręcz przeciwnie, to zespół który zagrał bardzo wiele spotkań, który dużo latał po Europie. Na koniec wygrał ligę, wielkie gratulacje dla nich. To też pokazuje pewien powiew świeżości, czegoś nowego. Cieszymy się, bo kolejne duże miasto buduje wielką siatkówkę, a jeżeli takie ośrodki będą się rozwijały, to nasza dyscyplina będzie rosła, a reprezentacja silniejsza.

Massimo Botti (trener Bogdanki LUK Lublin):

Wow, to był długi sezon. Jestem absolutnie szczęśliwy, ale trochę też smutny, bo to już koniec. To była długa przygoda dla tej drużyny. Ludzie nie wierzyli w ten zespół na początku sezonu. Było wielu nowych zawodników w składzie, ale postawiliśmy na nich, wierzyliśmy w nich i dzień po dniu, to był długi proces, ale satysfakcjonujący. Teraz każdy może zobaczyć naszą siłę, ale musimy to utrzymać, choć to nie będzie łatwe.

Krzysztof Skubiszewski (prezes Bogdanki LUK Lublin):

Jestem w takich emocjach, że do mnie to nie dotarło, że zdobyliśmy Mistrzostwo Polski, choć byłem spokojny o wynik [finału], bo widziałem jak nasi gracze podeszli do środowej porażki. Byli tak zdeterminowani, jak ich w tym sezonie jeszcze nie widziałem. Trochę stanęliśmy przed ścianą, bo krok milowy został dokonany. Jeżeli osiągnęliśmy szczyt w tym sezonie, to zmiany w zespole muszą być delikatne, trzon drużyny zostaje. Utrzymać się na szczycie jest zdecydowanie trudniej, łatwiej jest atakować z pozycji underdoga. My jednak jeszcze pewne rzeczy do poprawy, myślę że pod kątem organizacyjnym, marzy nam się większa hala w Lublinie. Będzie też Liga Mistrzów, nasz cel to dobrze się tam zaprezentować. 

Nigdy nie będziemy używać takich sformułowań w klubie, że Wilfredo Leon się spłacił. Wilfredo jest super graczem, jest jednym z najlepszych zawodników na świecie. Myślę, że udowodnił to w tym sezonie tym niedowiarkom, którzy myśleli, że Wilfredo przychodzi tu się leczyć, że już nie będzie miał tej ambicji sportowej, swoją grą i Mistrzostwem Polski. Pierwszy moment, w którym uwierzyłem że możemy zdobyć tytuł? Ćwierćfinał Pucharu Polski z Norwidem Częstochowa. Mogliśmy odpaść, ale udźwignęliśmy ciężar faworyta. To był taki pierwszy kroczek. Później oczywiście zwycięstwo w Civitanovie, kiedy uwierzyliśmy, że nie ma straty nie do odrobienia. 

Marcin Komenda (rozgrywający, kapitan Bogdanki LUK Lublin):

Nie będę kłamał, Lublin dzisiaj nie zaśnie i my też nie zaśniemy długo. To jest moment na to, żeby mocno pocelebrować sukces. Jako kapitan jestem ogromnie dumny, zrobiliśmy coś wspaniałego. Nikt na nas nie stawiał, nikt. Nie słyszałem przed sezonem opinii, że Bogdanka LUK Lublin będzie Mistrzem Polski, dlatego tym bardziej jestem dumny. Zamykanie ust niedowiarkom daje dużą satysfakcję. Puchar Challenge pokazał nam, że jesteśmy bardzo mocną drużyną. Grając finał z Lube, którzy ostatecznie są Wicemistrzami Włoch, pokazaliśmy że jesteśmy czołowym zespołem w Europie. Półfinał z Jastrzębskim Węglem na pewno był kluczowy, bo wygrywając półfinał, masz już medal i spokojniejszą głowę. Natomiast wydaje mi się, że po prostu byliśmy bardzo dobrze dysponowani w tych play-offach.

Byliśmy na pewno mocni mentalnie np. z Zaksą byliśmy pod ścianą. Przegraliśmy pierwsze spotkanie, ale nie poddaliśmy się. Tutaj zawsze każdy każdego wspierał i to było tajemnicą sukcesu. Ten zespół był zbudowany wokół Wilfredo Leona, ale każdy z nas znał swoje miejsce, robił swoje, rozwijał się. Byłem w takich klubach, gdzie było dużo fałszywych osób, gdzie po 2-3 porażkach zawodnicy myśleli tylko o sobie, a nie o drużynie. Tutaj natomiast i w poprzednim sezonie, i dwa lata temu też była świetna atmosfera. W Lublinie jest coś wspaniałego. W przyszłym sezonie dojdzie Liga Mistrzów, więc zrobimy wszystko, by jako debiutanci się dobrze pokazać.

Maciej Kołodziejczyk (asystent trenera Bogdanki LUK Lublin):

Od samego początku kibice nieśli nas do zwycięstwa, potem wspólna feta. Coś niesamowitego. Nie da się tego opisać słowami, trzeba było to przeżyć. To pierwszy medal w historii klubu i od razu złoty, więc to smakuje doskonale. Tylko my wiemy ile ciężkiej pracy, ile trudności musieliśmy przejść po drodze, żeby podnieść puchar. Dzisiaj jest wielka radość, piękna noc przed nami, zapisaliśmy się na kartach historii. To jest poparte ciężką pracą wielu ludzi, zaczynając od zarządu, pracownikach biura, kończąc na sztabie i zawodnikach. Myślę, że każdy kto ubiera koszulkę Bogdanki LUK Lublin chce dołożyć cegiełkę do rozwoju klubu. Jestem już długo w klubie, każdy sezon to były nowe doświadczenia, wytyczaliśmy nową drogę aż do dzisiaj, czyli do Mistrzostwa Polski. Zawsze otaczaliśmy się fajnymi ludźmi.

Jeżeli chodzi o mnie, ja już we wtorek melduję się w Spale i zaczynam pracę z reprezentacją [jako asystent Nikoli Grbicia], także w tym roku na żadne wakacje nie mogę sobie pozwolić. Natomiast zdecydowanie łatwiej mi jest jechać tam i myśleć o najbliższych pięciu miesiącach pracy z reprezentacją, mając na sobie medal Mistrzostw Polski. Jestem mocno spełniony tym sezonem ligowym i daje mi to tylko jeszcze większego kopa do pomagania kadrze w osiąganiu sukcesów.

Jan Nowakowski (środkowy Bogdanki LUK Lublin):

Zostawiłem bardzo dużo serca, żeby ten zespół miał, jakby to powiedzieć, duszę. Moim zdaniem, żeby wygrać coś trzeba być dobrym i również mieć tą duszę w zespole. To nie jest sport indywidualny, czasem jeden zawodnik gra gorzej i wtedy inny musi przejąć jego rolę. Cztery sezony w jednym klubie, bardzo dużo potu, pewnie też krwi zostawionej na parkiecie, ale naprawdę dużo serca, w momentach kiedy nie świecą reflektory, ani nie gra muzyka. Jestem przeszczęśliwy, że wieszamy akurat złote medale na szyi. To jest taka chwila, która zdarza się, może niektórym częściej, ale mi może raz w życiu, więc smakuje doskonale. Wielki szacunek dla całego zespołu, kibiców, klubu, że możemy się w tym momencie nazywać Mistrzami Polski.