
Przed pierwszym gwizdkiem sędziego na stadionie Hutnika Kraków rozbrzmiała cisza, oddając hołd zmarłemu Leo Benhakeerowi. Pod jego wodzą grali zawodnicy krakowskiego zespołu m.in Marcin Wasilewski czy Michał Pazdan. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem dało się zaobserwować na stadionie niepewną atmosferę względem dzisiejszego spotkania. Kibice nie do końca wierzyli w wygraną w meczu z Rekordem.
PIERWSZE WRAŻENIA
Początek spotkania upłynął pod znakiem spokojnego rozgrywania piłki przez gospodarzy na środku boiska. Przez kwadrans kibice obserwowali nieśmiałe próby ofensywne Hutnika, który przeważał, lecz brakowało zawodnikom konkretów w ich poczynaniach. Smutnym obrazem był niemrawy doping z trybun – sporadyczne oklaski tworzyły piknikową atmosferę, daleką od zaangażowanego wsparcia. Dał się odczuć brak zorganizowanych grup kibicowskich, takich jak słynny sektor C czy Żyleta. Osobiście czułem się rozczarowany zaistniałą sytuacją, aż do momentu…
Pierwszy poważny zryw Hutnika nastąpił w 16. minucie, jednak bramkarz Rekordu popisał się skuteczną interwencją. Drugi kwadrans rozpoczął się przytupem nie tylko na boisku, ale również na trybunach. To wtedy utworzył się „młyn” z najwierniejszymi kibicami drużyny z Nowej Huty. W 21. minucie arbiter podyktował rzut karny dla Hutnika za zagranie ręką w polu karnym. Pewnym egzekutorem okazał się Mateusz Kuzimski, który wyprowadził swój zespół na prowadzenie 1:0.
Pierwsze pół godziny gry charakteryzowało się walką w środku pola i przewagą Hutnika. Bramkarz gospodarzy- Hoyo Kowalski, musiał interweniować tylko raz, co dobitnie pokazywało niemoc Rekordu. Niespodziewanie w 32. minucie drużyna z Bielsko-Białej doprowadziła do wyrównania przepięknym strzałem zza pola karnego, ustalając wynik na 1:1.
Końcówka pierwszej połowy należała do gości, którzy stworzyli kilka groźnych sytuacji po rzutach rożnych, zmuszając Hoyo Kowalskiego do trzech świetnych interwencji. Dzięki jego postawie Hutnik schodził na przerwę z remisem.
DRUGA CZĘŚĆ SPOTKANIA
Po przerwie rozpoczęła się dominacja Rekordu Bielsko-Biała. Goście, poczuwszy się pewniej na boisku, wymieniali długie sekwencje podań, a wyróżniającą się postacią był Jakub Ryś. Hutnik w pierwszych minutach drugiej części gry był bezradny w ofensywie.
W 58. minucie trener Musiał dokonał zmian i na murawie pojawił się Ksawery Semik, szesnastoletni talent Hutnika, który przebojem wdarł się do pierwszego składu drugoligowca. Jego wejście ożywiło grę gospodarzy. Hutnik od razu ruszył do ataku, stwarzając kilka okazji i zyskując przewagę. Wydawało się, że bramka dla krakowskiej drużyny wisi w powietrzu.
Na kwadrans przed końcem spotkania na tablicy wyników wciąż widniał remis 1:1. Mimo ciągłej dominacji Hutnika od 60. minuty, brakowało jakichkolwiek konkretów. W samej końcówce meczową piłkę na nodze miał wcześniej wspomniany Semik, lecz nie zdołał jej zamienić na zwycięskiego gola. Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 1:1, pozostawiając kibiców z mieszanymi uczuciami.
Hutnik ostatni swój mecz wygrał prawie miesiąc temu w hitowym starciu z Wieczystą Kraków. Drużynie nie grozi ani spadek ani awans- można powiedzieć, że dla klubu jest to najgorsza możliwa sytuacja, gdyż według statystyk to właśnie w tym „martwym” polu ludzie najczęściej odpuszczają sobie spotkania swojej ulubionej drużyny.
More Stories
„Niesprzedawalny” zawodnik był na radarze Legii.
FCSB bliski transferowego hitu?
Hit w Rumunii pod znakiem kontrowersji.