Mania wyprzedzania w Lublinie. Unia Leszno wygrywa MMPPK!
Tegoroczny finał Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych odbył się w Lublinie. Na stadionie przy alejach Zygmuntowskich 5 stawiły się najlepsze ekipy eliminacji. Do tego grona należały Unia Leszno, Stal Gorzów, Stal Rzeszów, Wilki Krosno, TŻ Ostrovia oraz Polonia Bydgoszcz. Jednak niekwestionowanymi faworytami do zwycięstwa byli młodzi żużlowcy Motoru Lublin. Każdy inny wynik byłby dla nich sporym rozczarowaniem. Nic w tym dziwnego, ponieważ wcześniej Koziołki triumfowały w omawianych rozgrywkach aż 4 razy z rzędu. Tym razem Wiktor Przyjemski, Bartosz Bańbor Bartosz Jaworski chcieli przypieczętować piąty złoty krążek. Szyki pragnęli im pokrzyżować ambitni juniorzy z wymienionych wyżej zespołów. Oczekiwano, że swoją kluczowe role w lubelskim widowisku odegrają tacy zawodnicy jak m.in. Oskar Paluch, Antoni Mencel, Piotr Świercz, Kacper Mania, Paweł Sitek czy Maksymilian Pawełczak.
Niespodziewany deszcz i opóźniony start zawodów
Pierwszy bieg planowano na okolice godziny 19:00. Plan ten legł w gruzach przez nagłe oberwanie chmury nad Lublinem. Około 18:40 nad Z5 zaczął padać deszcz, który ustał dopiero przed 19:30. Jeszcze kilkanaście minut po godzinie 18:00 nad Kozim Grodem świeciło słońce, lecz w mgnieniu oka dała o sobie znać nieoczekiwana ulewa. Na całe szczęście nie przyniosła ona większych szkód i 15 minut po jej końcu rozpoczęto ściganie.
Początek zmagań nie przyniósł zbyt wielu emocji. Próżno było liczyć na mijanki. Młodzi żużlowcy walczyli nie tylko ze swoimi rywalami, ale i również z wymagającym torem. W 2. biegu przewodzący stawce Kacper Mania wpadł w poślizg, ale zdołał się utrzymać na motocyklu i pozostał na prowadzeniu aż do końca. Z wymagającą nawierzchnią nie poradzili sobie chociażby Igor Kordun czy Bartosz Nowak. Najpierw w wyścigu 12. wykluczony został reprezentant Stali Gorzów, zaś bydgoszczanin upadł w jego powtórce. Incydent z jego udziałem wyglądał bardzo groźnie, ale zszedł z toru cały i zdrowy. Z torem zapoznali się także juniorzy z Rzeszowa. Wiktor Rafalski nie nabawił się żadnej kontuzji, ale za to o wielkim pechu może mówić Franciszek Majewski. 18-latek w ostatniej sobotniej gonitwie przewrócił się po walce z Filipem Seniukiem i z toru zabrała go karetka. Często zdarzało się, że młodzieżowcy dojeżdżali do mety w żółwim tempie bądź odpuszczali sobie jazdę. To też jest rezultat nierównego boju z podeszczową nawierzchnią.
Kacper Mania królem wieczoru
Szybko okazało się, że sprawa pierwszego miejsca rozegra się pomiędzy lubelskim Motorem a leszczyńską Unią. Juniorzy obu ekip nawet pojedynkowali się na… rekordy toru. Najpierw czas 65,15 wykręcił Bartosz Bańbor. Jednakże jego wyczyn szybko przebił Kacper Mania. Młodziutki leszczynian również nie mógł się długo nazywać się rekordzistą, gdyż ten tytuł ekspresowo wrócił do Bańbora. Wychowanek Lamby Rzeszów zawiesił poprzeczkę na poziomie 64,52 sekundy i nikt już jej nie przeskoczył.
Kulminacja nadeszła w biegu 17. Zaczął się on od taśmy Antoniego Mencela. Wydawać się mogło, że to mocno ułatwi zadanie gospodarzom. Nic bardziej mylnego, ponieważ w tym momencie swój początek miały największe problemy Koziołków. Rewelacyjny Mania wystartował gorzej od swoich rywali, ale szybko poradził sobie z Bańborem i siedział na oponie Przyjemskiemu. Szybki 16-latek tuż przed linią mety próbował wyprzedzić Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów, lecz ten zagrodził mu drogę i zepchnął go na bandę. Brutalny faul nie umknął uwadze arbitra, który bez wahania ukarał winowajcę czerwoną kartką.
To praktycznie rozstrzygnęło walkę o tytuł MMPPK, choć przez moment wydawało się, że nastąpi kolejny zwrot akcji. Na starcie 20. biegu młodzieżowcy Polonii Bydgoszcz dosłownie nakryli czapką swoich rywali z Leszna i niespodzianka wisiała w powietrzu. Jednak tego wieczoru dla Kacpra Manii nie było rzeczy niemożliwych. Wspaniały leszczynian z dziecinną łatwością minął kolejno Pawełczaka i Andrzejewskiego, czym zagwarantował swojej drużynie upragnione złoto Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych. Motor w wyniku bezmyślnej postawy Przyjemskiego musiał zadowolić się srebrem, zaś na najniższym stopniu podium stanęli żużlowcy z Ostrowa Wielkopolskiego. Ich jazda nie powalała na kolana, ale i tak okazali się najlepsi z grona drużyn, które były tylko tłem dla Byków i Koziołków.
Skandaliczne zachowanie mistrza
Warto uważniej się przyjrzeć wydarzeniom z 17. wyścigu. Wiktor Przyjemski jest uważany za najlepszego polskiego juniora i mimo stosunkowo krótkiej kariery może się pochwalić bogatą listą osiągnięć. Był już Drużynowym Mistrzem Polski oraz Indywidualnym Mistrzem Świata Juniorów. Wciąż jednak brakuje mu klasy i wyrachowania. Nie da się w żaden sposób usprawiedliwić tego, jak zachował się w stosunku do Kacpra Manii. Najwidoczniej wychowanek Polonii Bydgoszcz nie mógł pogodzić się z faktem, że nastolatek z Leszna był od niego znacznie szybszy i zasługiwał na wygranie biegu. Całkiem możliwe, że wobec Przyjemskiego zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje. Omawiane zdarzenie wyglądało makabrycznie i tylko cud sprawił, że Mania uniknął kontuzji. Jeśli bydgoszczanin chce mieć karierę na miarę Bartosza Zmarzlika, to przed nim wciąż wiele pracy nad swoim charakterem. Przez takie incydenty może szybko się wypisać z szeroko pojętej czołówki.
Opublikuj komentarz