Klątwa Red Bulla? Lawson zdegradowany, Tsunoda z awansem
Dopiero co ruszył sezon 2025 w Formule 1, a już zaszły pierwsze roszady wśród kierowców. Ofiarą brutalnego systemu swojego zespołu padł Liam Lawson. Nowozelandczyk zawiódł w dwóch wyścigach, ale czy można go winić za całokształt działań podejmowanych przez Red Bulla?
Red Bull niszczy swoich kierowców
Kiedy Max Verstappen zadebiutował w barwach Red Bulla w 2016 roku włodarze z Milton Keynes wiedzieli, kto przez wiele sezonów będzie kierowcą numer jeden. Holender od początku miewał przebłyski geniuszu, choć na większe sukcesy musiał czekać kilka lat. Red Bull cierpliwie czekał i wspierał Verstappena w doszlifowaniu umiejętności i wyeliminowaniu niepotrzebnych błędów.
Verstappen odniósł spektakularny sukces, odnosząc premierowy tytuł w 2021 roku, dokładając do tego później kolejne zdobyte mistrzostwa. Wszyscy widzieli, że Max za każdym razem wykrzesuje z bolidu maksimum. Inną sprawą była forma kolegów zespołowych Holendra.
Największy opór postawił mu Daniel Ricciardo w latach 2016-2018, kiedy Max zaliczał pierwsze sezony. Od odejścia Australijczyka ze stajni z Milton Keynes, fotel drugiego kierowcy Red Bulla to najgorętsze miejsce, bynajmniej nie z powodu prestiżu.
Konstrukcja pod mistrza
Były kierowca Red Bulla i Toro Rosso, a obecny Williamsa, Alex Albon zdradził w podkaście „High Performance” z 2023 roku, że bolid Red Bulla konstruowany jest pod unikalny styl jazdy Holendra. Mówiąc w skrócie – Verstappen lubi ekstremalnie stabilną przednią oś. Albon powiedział również, że jego styl jazdy jest dużo płynniejszy od Maxa.
Taki stan rzeczy sprawił, że Holender niszczył swoich kolegów z zespołu. Najpierw zrobił to z Pierrem Gaslym, później ze wspomnianym Albonem, Sergio Perezem, aż w końcu ofiarą konstrukcji Red Bulla stał się Liam Lawson, któremu dano szansę na przejechanie zaledwie dwóch wyścigów.
Obrana strategia zaczęła przynosić sukcesy w 2021 roku, ale wobec postępu rywali i osłabienia siły Red Bulla w tamtym roku, zespół zaczyna odczuwać skutki, które mogą okazać się fatalne. O problemach samochodu zaczął już w 2023 roku, a więc sezonie zdominowanym przez Verstappena, mówić wybitny inżynier Adrian Newey. Brytyjczyk pracował przez wiele lat w stajni z Milton Keynes, ale jego rady zostały zostawione bez odpowiedzi. W zeszłym roku już nawet sam Max Verstappen zaczął narzekać na swój bolid, a w nowym sezonie sytuacja stała się jeszcze gorsza.
Lawson kolejną ofiarą
W licznych sukcesach Red Bulla pomógł też Sergio Perez. Szefowie zespołu zatrudnili go, żeby wspierał Maxa, a tym samym zdobywał cenne punkty do klasyfikacji konstruktorów. Pierwsze trzy sezony Meksykanina broniły jego fotel, ale w 2024 roku Perez prezentował się fatalnie. Goryczy dodał też bolid RB20, z którymi problemy miał nawet Verstappen.
Przed sezonem 2025 w drugi fotel Red Bulla wskoczył Liam Lawson. Przed debiutem w barwach głównej ekipy Nowozelandczyk przejechał 11 wyścigów. Miał cel podobny do Pereza, ale zaprezentował się z jeszcze gorszej strony. Red Bull stracił cierpliwość i zamienił go Yukim Tsunodą.
Helmut Marko jeszcze niedawno mówił, że mental Tsunody nie pozwala mu na fotel w Red Bullu, a teraz jego słowa brzmią co najmniej śmiesznie. Yuki zadebiutuje podczas zbliżającej się rundy w rodzimej Japonii. Może się jednak okazać, że i on nie okiełzna konstrukcji, a kompromitacją Red Bulla okaże się gorszy wynik Tsunody od Lawsona, który został zdegradowany do Racing Bulls. Japończyk nigdy nie jeździł bolidem RB21, więc nie można od niego oczekiwać cudów. Pytanie, tylko jak się na to zapatrują szefowie ekipy. Nie wyrzucą go przecież po dwóch weekendach… Prawda?
Red Bull stał się ofiarą własnego sukcesu. Odejście ważnych inżynierów, członków zespołu, problemy z bolidem, afera z Christianem Hornerem, czy plotki o opuszczeniu Red Bulla przez Verstappena mogą sprawić, że zespół przez długie lata nie będzie liczył się w walce o tytuły. Red Bull stoi przed ogromnym wyzwaniem w obecnym sezonie. Muszą wykrzesać z samochodu pełny potencjał, a tym samym w końcu przestać lekceważyć uwagi drugiego kierowcy. Oczywiście, jeżeli masz w zespole Verstappena, naturalne jest, że tworzysz auto na podstawie jego stylu jazdy. Tylko że teraz nie mogą sobie na to pozwolić.
fot. racingnews
Opublikuj komentarz