
Po pierwszym meczu na stadionie FC Barcelony mało kto się spodziewał, że rewanż okaże się równie jak nie bardziej porywający. Wszyscy byli jednak w błędzie. Mecz okazał się jeszcze bardziej szalony od tego rozgrywanego na wzgórzu Montjuic w Barcelonie. W meczu padło aż 7 bramek, co dało niesamowitą liczbę 13 bramek łącznie w dwumeczu.
Niezwykle podobny początek meczu i pierwsze kontrowersje w meczu – Inter Mediolan dobrze rozpoczął mecz.
Tak samo, jak w pierwszym meczu to Inter Mediolan wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. Mimo że to Katalończycy raczej kontrolowali grę, Inter nie dawał za wygraną i po tym, jak goście popełnili niewybaczalny błąd w obronie, Denzel Dumfries wystawił piłkę na pustą bramkę do Lautaro, który bez najmniejszych problemów umieścił ją w siatce. Druga bramka w pierwszej połowie została zdobyta przez Nerrazzurich po, według głównie sympatyków Blaugrany, kontrowersyjnym karnym. W polu karnym po słabo widocznym kontakcie, przy wślizgu Pau Cubarsiego, upadł Lautaro Martinez. Sędzia, którym tego wieczora był Szymon Marciniak, z początku nie podyktował karnego. Jednak po chwili przerwał grę i zaczął wsłuchiwać się w sugestie sędziów na wozie VAR, by po chwili podbiec do monitora i ostatecznie zmienić swoją decyzję. Tym samym Inter Mediolan do przerwy prowadził 2:0 i nic nie wskazywało na to, że mecz może się źle dla nich skończyć.
Budząca się Barcelona i problemy gospodarzy – druga połowa meczu rewanżowego.
W drugiej połowie podopieczni Hansi’ego Flicka zaczęli się powoli budzić. Co poskutkował tym, że po dokładnym dośrodkowaniu Martina w 54 minucie zmniejszyli stratę do jednej bramki za sprawą Garcii. Na bramkę wyrównującą nie trzeba było długo czekać. Już 6 minut później po kolejnym dośrodkowaniu lewego obrońcy Barcelony piłkę do bramki z niemal najbliższej odległości skierował Dani Olmo. To sprawiło tylko, że mecz stał się jeszcze ciekawszy. Goście zdecydowanie przeważali przez cały mecz, co nie zmieniło się w drugiej połowie. To ostatecznie doprowadziło do upragnionej, dla całej Barcelony, bramki dającej awans. Tym razem piłkę do bramki skierował Raphinha, który tym samym zrównał się ilością bramek w tym sezonie Ligi Mistrzów z Serhou Guirassym z BVB. Gdy już wszyscy myśleli, że nic złego nie może się gościom przytrafić, w 93 minucie meczu do wyrównania doprowadził Francesco Acerbi. Tym samym czekała nas dogrywka.
More Stories
Klub Piotra Parzyszka zadebiutuje w fazie ligowej europejskich pucharów
Ciprian Deac, czyli kilka słów o człowieku-instytucji.
Chelsea wygrywa Klubowe Mistrzostwa Świata 2025!