2025-12-06

Dekada „zwycięskich remisów”

Matty Cash

Za nami kolejny „zwycięski remis”. Reprezentacja Polski niespodziewanie zremisowała 1:1 z Holendrami na Stadionie Narodowym. Do wygranej jednak nieco zabrakło, jak od lat w starciach z najmocniejszymi reprezentacjami. Na takie zwycięstwo czekamy już 11 lat, dłużej niż połowa Europy!

Ponad 11 lat. Tyle czasu minęło od pamiętnej wygranej biało-czerwonych z Niemcami na Stadionie Narodowym. Była to też zarazem ostatnia wygrana reprezentacji Polski z czołową europejską ekipą. 11 lat minęło od ostatniej euforii polskich kibiców po utarciu nosa faworytowi z większymi sukcesami, budżetem na szkolenie itd.. Szmat czasu. 11 lat temu dzisiejsi 18-latkowie, którzy głosowali w maju wyborach prezydenckich, a wczoraj legalnie pili piwo do meczu i zapalili papierosa w przerwie, wówczas szli do pierwszej klasy szkoły podstawowej i ćwiczyli szlaczki. Parafrazując reklamę jednego z banków, pamiętasz to: „Lewandowski, jest szansa, Mila gol! Gol! Gol! Polska 2! Niemcy 0! Sebastian Mila!”? Emerytura jest bliżej niż myślisz.

W piłce nożnej o sensację dość łatwo

Piłka nożna to sport, w którym stosunkowo łatwo o sprawienie niespodzianki. W koszykówce czy piłce ręcznej musisz punktować na poziomie faworyta przez cały mecz, nawet jeśli finalnie o zwycięstwie ma zaważyć jeden rzut. Natomiast w futbolu możesz hipotetycznie postawić tzw. autobus we własnym polu karnym, opierać się na interwencjach bramkarza i wyprowadzić jedną, zabójczą kontrę, by sprawić niespodziankę. Nie dziwi zatem, że w ostatniej dekadzie aż 21 europejskich reprezentacji pokonało w meczu o stawkę chociaż jedną z drużyn wielkiej dziewiątki kadr naszego kontynentu (Hiszpania, Anglia, Francja, Niemcy, Portugalia, Włochy, Belgia, Holandia, Chorwacja). Najwięcej mocarzy na swoim liczniku mają Szwajcarzy i Szwedzi. Reprezentacja z alpejskiego państwa pokonała Włochów w 1/8 finału zeszłorocznego EURO, a także Hiszpanię, Belgię (aż 5:2!) i dwa razy Portugalię. Szwecja z kolei odprawiła Włochów w barażach o awans na MŚ 2018, wcześniej wygrywając też mecz eliminacyjny z Francją, a także pokonała Chorwację i Hiszpanię.

Utrzeć nosa gigantom udało się jednak znacznie większemu gronu drużyn. Reprezentacja Węgier była na ustach całej Europy latem 2022 roku, kiedy w Lidze Narodów dwukrotnie pokonali Anglię, 1:0 oraz 4:0, a także 1:0 Niemcy. Walijczycy wygrali z Belgią w ćwierćfinale EURO 2016. Wyższość Turcji w eliminacjach do ME bądź MŚ musiały uznawać Francja, Holandia czy dwukrotnie Chorwacja. Nasi południowi sąsiedzi, Czesi, pokonali Holandię w 1/8 finału EURO 2021, a w eliminacjach do tego turnieju także Anglię. Słowacy zaś wygrali z Belgią w grupie EURO 2024, a we wrześniu wygrali 2:0 z Niemcami. Jeżeli we wtorek powtórzą ten wyczyn, to właśnie oni, a nie Niemcy, polecą do USA na turniej.

Nawet kibice reprezentacji wyraźnie słabszych na papierze od naszej mieli swoje wieczory chwały, kiedy byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, Bułgaria w marcu 2017 roku pokonała 2:0 Holandię, czym sensacyjnie przeszkodziła Oranje w awansie na MŚ w Rosji. 4 lata później Macedonia Północna pokonała 2:1 w grupie Niemców, a następnie w barażu wyeliminowała Włochów. Równolegle Słowenia wygrała ze swoimi sąsiadami, Chorwatami, a zeszłej jesieni Grecja pokonała 2:1 Anglię w Lidze Narodów.

Reprezentacja Polski nie umie zaskoczyć

A gdzie w tym wszystkim jesteśmy my? Otóż tak się składa, że w ostatniej dekadzie graliśmy przeciwko każdej z wymienionych wyżej dziewięciu czołowych reprezentacji Europy, wyraźnie odstających od reszty w rankingu UEFA. Bilans tych starć? 14 porażek, 12 remisów i żadnego zwycięstwa. Remisowaliśmy z Hiszpanią na Mistrzostwach Europy 2021, remisowaliśmy z Anglią w eliminacjach MŚ 2022. Remisowaliśmy z Niemcami na EURO 2016, a także z Francją na zeszłorocznym czempionacie. Dwa razy padał remis z Włochami, a od wczoraj już trzy razy z Holandią.

Co prawda, większość kibiców i ekspertów zgadza się, że spośród „zwycięskich remisów”, piątkowy mecz z Holandią był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym. Kreowaliśmy więcej okazji i były one groźniejsze niż rywali. Tylko właściwie co z tego? Holandia wykorzystała moment nieuwagi naszych obrońców na początku drugiej połowy i to wystarczyło im do urwania punktu i (niemal) zapewnienia sobie awansu na MŚ 2026. A my zamiast świętować pierwszą od lat wygraną ze światową potęgą, w debacie publicznej dyskutujemy o zorganizowanym dopingu, nie wniesieniu oprawy i wystrzale rac na boisko. Bo w końcu „zwycięskich remisów” było już tyle, że dwunasty z kolei nie robi wrażenia.