Ściganie w Toruniu rozkręca się na dobre. W środowy wieczór odbył się drugi półfinał Speedway of Nations. W pierwszej rundzie eliminacyjnej prawo występu w finale wywalczyli sobie Szwedzi, Brytyjczycy i Łotysze. Do domu pojechali już Niemcy, Norwegowie, Słoweńcy oraz Włosi. Dzisiaj o pozostałe trzy miejsca w boju o medale rywalizowały reprezentacje Czech, Danii, Australii, Ukrainy, Francji, Finlandii i Argentyny. Dla tych ostatnich był to debiut w rozgrywkach. Więcej informacji o składach drużyn znajduje się pod widocznym linkiem.
Wszystko zgodnie z przewidywaniami
Zmagania zainaugurowali Duńczycy i Czesi. Górą byli ci pierwsi. Lepiej wystartowali nasi południowi sąsiedzi, ale Michael Jepsen Jensen i Leon Madsen poradzili sobie z Janem Kvechem i Adamem Bednarem, którego ambitna postawa mogła się podobać. Bieg drugi na zawsze zapisze się złotymi zgłoskami w historii argentyńskiego speedwaya. Debiutujący Albicelestes bowiem zmierzyli się w nim z Australijczykami. Niestety dla nich żużlowcy z Antypodów nie dali im najmniejszych szans i zwyciężyli pewnie 7:2. W następnym wyścigu Ukraińcy pokonali Francuzów. Czterema punktami przywitał się Nazar Parnicki, czyli świeżo upieczony Indywidualny Mistrz Świata Juniorów.
Po dwóch jednostronnych gonitwach nieco zaiskrzyło w biegu szóstym. Na pierwszym łuku upadł reprezentujący Ukrainę Marko Lewiszyn. Zawodnik Unii Tarnów wyszedł z tej sytuacji bez szwanku, a powtórka odbyła się w pełnym składzie. W niej lepsza była Australia. Mimo tego i tak miłą niespodziankę sprawił Parnicki, którego plecy ma mecie oglądał Jason Doyle. Do lekkiego zawirowania doszło również chwilę później. Fin Jesse Mustonen ledwo opanował swój motocykl na pierwszej prostej i przeszkodził w płynnej jeździe Dimitriemu Berge z Francji. Bieg przerwano i żużlowiec znany ze Speedway Kraków został wykluczony. Drugie podejście było szczęśliwe dla Francuzów, którzy wygrali 6:3. Po triumfie Czech nad Argentyną przyszedł czas na hit wieczoru. Pod taśmą stanęli Australijczycy i Duńczycy. W starciu faworytów górą byli Brady Kurtz i Jack Holder. Jepsena Jensena zatrzymał defekt, a Madsen pozostał w grze do końca, lecz ostatecznie nie dał rady pokonać żadnego z rywali.
W drugiej części półfinału wyklarowały się trzy grupy. Awans bezpośredni zagwarantowali sobie reprezentanci Australii i Danii. Za nimi z dość dużą stratą znaleźli się Ukraińcy i Czesi. To oni zmierzyli się w barażu o finał. Z turniejem pożegnały Francja, Finlandia i Argentyna.
Ostatni bilet na decydującą fazę SoN zgarnęła ekipa z Czech. Bednar i Kvech wygrywając 6:3 zrewanżowali się Parnickiemu i Lewiszynowi za porażkę 7:2 w piętnastym biegu. Tym samym poznaliśmy kompletne grono finalistów.
Argentyńskie perypetie i błysk młodzieży
Wielu fanów zastanawiało się, co mogą pokazać Argentyńczycy, którzy jak dotąd sporadycznie pokazywali się szerszej publice. Żużlowcy z Ameryki Południowej walczyli bardzo dzielnie, ale przegrali podwójnie wszystkie wyścigi. Naprawdę nieźle wyglądali na trasie, lecz ich kiepskie starty przyczyniły się do takiego a nie innego wyniku. Bardzo blisko szczęścia byli w biegu siedemnastym. Zaczęło się nie najlepiej, bo od taśmy Fernando Garcii. Zaraz jednak fantastycznym startem popisał się Cristian Zubillaga. Przez trzy okrążenia bardzo dobrze bronił się przed naporem Finów. Niestety dla Albicelestes na wejściu w czwarte kółko ominął go Antti Vuolas, a kilka sekund później popełnił błąd, którego konsekwencją było stracenie pozycji na rzecz Jessego Mustonena. Ostatni start Argentyńczyków przyniósł kuriozalne wykluczenie Facundo Albina. Stało się to przez niedopatrzenie sztabu, który… nie zgłosił zmiany. Mimo wszystko debiutanci nie mają czego się wstydzić i toruńska przygoda z całą pewnością będzie dla nich porządną lekcją.
Do grupy najjaśniej świecących gwiazd drugiego półfinału należeli m.in. Jack Holder, Brady Kurtz, Michael Jepsen Jensen, Leon Madsen czy Jan Kvech, ale ich dobra postawa nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem. Dlatego największe pochwały należą się dwóm młokosom- Nazarowi Parnickiemu i Adamowi Bednarowi. Pierwszy z nich ma prawo być nieco podrażniony, w końcu jego reprezentacja nie dostała się finału. Jednak do samego siebie nie może mieć większych pretensji. 18-latek po raz kolejny pokazał klasę. Dwadzieścia jeden punktów czyni go drugim najskuteczniejszym zawodnikiem całego półfinału. Z kolei dorobek Czecha nie wygląda już tak okazale, lecz na słowa uznania zasługuje jego odważna, pozbawiona kompleksów jazda. Przede wszystkim rider Stali Gorzów znakomicie wytrzymał ciśnienie w barażu, gdzie zameldował się na mecie jako pierwszy. W finale poziom trudności wzrośnie, ale można być pewnym, że tam również Bubba tanio skóry nie sprzeda.

More Stories
Stal Gorzów spłaca długi i jest pewna startu w Ekstralidze!
Nowy stadion dla Lublina?
Zamieszanie wokół Szymona Woźniaka. Znamy kulisy afery