PGE Projekt Warszawa przebył szaloną drogę na przestrzeni spotkania z Bogdanką Luk Lublin. Gospodarze prowadzili 2:0 w setach, w drugiej partii absolutnie deklasując rywali z Warszawy. Podopieczni Piotra Grabana w porę się jednak otrząsnęli i wygrali finalnie to spotkanie.
Hit 24 kolejki Plusligi miał dużą wagę dla obu drużyn. Projekt Warszawa i Bogdanka Luk Lublin sąsiadują ze sobą w tabeli (odpowiednio trzecie i czwarte miejsce) i dzieli je zaledwie 5 punktów. Im bliżej do fazy play-off, każdy punkt znaczy coraz więcej w kontekście rozstawienia do niej. Luk przegrał ostatnie spotkanie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 2:3, choć i jednego punktu do ligowej tabeli długo nie mogli być pewni. Pierwsze dwa sety wygrali Kędzierzynianie, którzy też później stracili tę przewagę. Faworytem piątkowego meczu był więc Projekt Warszawa, choć i oni mieli problemy w ostatni weekend. Wyjazdowy mecz z GKS Katowice, choć wygrany 3:1, to nie układał się po ich myśli.
Genialny Luk Lublin w pierwszych dwóch setach
Stawka meczu była dla wszystkich jasna. Od pierwszych akcji zawodnicy grali na wysokich obrotach, ich koledzy z ławki żywiołowo reagowali, a kibice wspierali głośnym dopingiem. Pierwszy set był wyrównany, jednak parę punktów przewagi wypracował w jego połowie Projekt. Zasługa w tym formacji bloku, Tobias Brand i Jakub Kochanowski regularnie zatrzymywali ataki Lublinian. Niemiec w zeszłym sezonie grał zresztą w ekipie Koziołków. Kiedy jednak tylko Koziołkom udało się przezwyciężyć rywali w powietrzu, to wyrównali wynik. Decydująca okazała się seria Wilfredo Leona na zagrywce w końcówce partii. Lider Luku Lublin męczył przyjmujących rywali swoimi potężnymi serwisami, zanotował dwa asy. Dzięki niemu Luk zwyciężył tego seta do 19 i objął prowadzenie w spotkaniu.
Nakręceni fantastyczną końcówką pierwszego seta, Lublinianie wskoczyli na jeszcze wyższy poziom w kolejnej partii. Przewagę zbudował na zagrywce Wilfredo Leon. Luk prowadzenie 3:2 powiększył do 7:2. Niedługo później było już 11:3 po równie dobrej serii Aleksa Grozdanowa, nie słynącego z tak wybitnej zagrywki. Tak naprawdę każdy zawodnik Luku w drugim secie zagrał fenomenalnie. Mikołaj Sawicki świetnie punktował po skosie, niezawodnie rozgrywał Marcin Komenda. Pojedyncze błędy ginęły wśród masy genialnych zagrań. Zawodnicy Piotra Grabana byli bezradni, zwłaszcza w przyjęciu. Efekt był dla brązowych medalistów poprzedniego sezonu druzgocący; Luk Lublin wygrał tego seta 25:11. Wydawało się, że z niebywałą wręcz łatwością gospodarze sprawią niespodziankę i wygrają 3:0 z Projektem.
Projekt Warszawa wraca na dobre tory
Początek trzeciego seta należał do Kewina Sasaka. Świetną grą w ataku oraz w bloku pomógł wyjść Lukowi na dwupunktowe prowadzenie. Wynik poprawił jeszcze Wilfredo Leon dwoma asami. Przy jednym z nich piłka przeszła po siatce, czym przyjmujący Projektu byli wyraźnie zirytowani. Siatkarze Projektu w porę się jednak obudzili i nawiązali walkę. Przewodził im Artur Szalpuk, który kapitalnie atakował po linii. Przy stanie 17:17 miała miejsce kontrowersyjna sytuacja. Zdaniem lubelskiej drużyny Jan Firlej podwójnie odbił piłkę, lecz arbiter takiego zagrania nie zauważył. Rozwścieczyło to zarówno Massimo Bottiego, który otrzymał żółtą kartkę, jak i kibiców zgromadzonych na Hali Globus. Od tamtego momentu regularnie siatkarze Projektu byli wygwizdywani. Im to jednak wydawało się być na rękę, odnaleźli się w takich warunkach i zdobyli pod sam koniec seta niedużą przewagę. Finalnie Projekt wygrał 25:23 i zaczął nadrabiać straty.
Punkt za punkt oba zespoły długo szły również w czwartym secie. Luk Lublin opierał się na atakach Wilfredo Leona oraz Mikołaja Sawickiego. Obaj jako jedyni zawodnicy w meczu zdobyli powyżej 20 punktów, odpowiednio 29 oraz 21. W warszawskiej drużynie było nieco większe zróżnicowanie. Liderem w czwartym secie był Artur Szalpuk, jednak mógł liczyć na wsparcie przy siatce Jurija Semeniuka czy Bartłomieja Bołędzia. W połowie partii 4-punktową przewagę (15:11) zbudował Projekt. Stołeczna ekipa sporo punktów zdobywała ze środka boiska. Ostatecznie wygrała seta do 20, a zakończył go efektownie asem Kevin Tillie.
Emocjonujący tie-break
W tie-breaku zawodnicy raczej unikali ryzykownych zagrań. Niewielką, 1 lub 2-przewagę punktową miał na początku Projekt, jednak akcje były na tyle wyrównane, że o zwycięstwie mógł zadecydować jeden element. Wydawało się, że takim elementem będzie zagrywka Mateusza Malinowskiego. Atakujący Luku posłał trzy genialne zagrywki, po których gospodarze prowadzili 11:8. Artur Szalpuk i Jakub Kochanowski szybko jednak nadrobili dystans, a Leon i Sawicki nie byli już na tyle skuteczni w ataku. Finałowy set rozstrzygnął się zatem na przewagi. Bardzo ważny punkt, na 15:14 dla Projektu, zdobył blokiem Andrzej Wrona, który specjalnie na tę akcję wszedł na boisko. Potem wyrównał Wilfredo Leon, a zaraz kolejną piłkę meczową Projektowi dał Bartłomiej Bołądź. Tym razem goście ją obronili. Trzy razy blokowali ataki Luku, aż w końcu piłka spadła na połowę gospodarzy i mogli zacząć świętowanie.
PGE Projekt Warszawa dzięki zwycięstwu zbliża się do Jastrzębskiego Węgla i Warty Zawiercie. Pierwsze dwa sety wymknęły się im jednak spod kontroli, o czym opowiedział po meczu Artur Szalpuk: „Na początku meczu, zwłaszcza w drugim secie, Luk Lublin naprawdę bardzo dobrze zagrywał. Powtarzaliśmy sobie, że to jest niemożliwe zagrywać tak przez cały mecz i okazało się, że mieliśmy rację.” Środek tygodnia Projekt może poświęcić na treningi, gdyż dzięki wygranej grupie Ligi Mistrzów nie muszą grać w barażach o ćwierćfinał. W przyszły piątek zmierzą się natomiast na wyjeździe z Norwidem Częstochowa.
Dlaczego Luk przegrywa tie-breaki?
Nie po raz pierwszy Bogdanka Luk Lublin przegrywa z czołowym przeciwnikiem 2:3. Tydzień temu takim samym wynikiem poległa w Kędzierzynie-Koźlu, a wcześniej także Resovia i Warta Zawiercie wygrywały z Lukiem w takim stosunku. Maciej Kołodziejczyk, asystent trenera Luku, wyjaśnił czego brakuje jego podopiecznym by przechylić szalę na swoją korzyść: „Tie-breaki to bardzo krótkie sety. Czasem decyduje lepiej dograna piłka do siatki, czasem lepsza decyzja w ataku. Często też ma znaczenie forma z jaką wchodzi się w set. Myślę, że w tych ostatnich tie-breakach zabrakło nam trochę cierpliwości i chłodnej głowy, natomiast też nie mamy dużo czasu żeby nad tym popracować. Wiemy mniej więcej w jakim kierunku ma nasza siatkówka iść, co musimy na treningach poprawić i jestem przekonany że to zaowocuje w najważniejszej części sezonu.” Czasu Koziołki mają naprawdę mało, gdyż już w środę czeka ich daleki wylot do Lizbony na mecz półfinałowy Pucharu Challenge ze Sportingiem.
More Stories
LUK Lublin Mistrzem Polski! Wypowiedzi po finale PlusLigi
BOGDANKA LUK LUBLIN MISTRZEM POLSKI!!!
Bogdanka Luk Lublin zdeklasowała Wartę Zawiercie!