
Cezary Miszta w ostatnich tygodniach zaimponował swoimi występami ze Sportingiem i FC Porto. Czołowe kluby przechodzą ostatnio przez kryzys, który dobitnie było widać na koniec faz ligowych Ligi Mistrzów i Ligi Europy.
Benfica była bohaterem najbardziej szalonego od lat spotkania w Lidze Mistrzów. Mecz siódmej kolejki fazy ligowej z FC Barceloną nie mógł się zacząć lepiej dla lizbońskich Orłów. W drugiej minucie Vangelis Pavlidis wykończył wrzutkę Antonio Carrerasa. Grecki napastnik zdobył jeszcze dwa gole w pierwszej połowie, najpierw po błędzie komunikacji Wojciecha Szczęsnego z obrońcami, a następnie po rzucie karnym. Benfica prowadziła 3:1 do przerwy i była na drodze do trzech punktów. Anatolij Trubin popełnił w 64 minucie karygodny błąd, wykopując piłkę prosto w Raphinhę, który to odbił ją głową do bramki. Kiedy jednak po chwili Benfica strzeliła na 4:2, wydawało się, że spotkanie jest rozstrzygnięte. FC Barcelona zagrała jednak fenomenalne pół godziny, doprowadziła do remisu 4:4. Benfica mogła w ostatniej minucie ponownie wyjść na prowadzenie, jednak sędzia Danny Makkelie, niesłusznie, nie podyktował rzutu karnego po faulu na Leandro Barreiro. Gra toczyła się dalej, co wykorzystał Raphinha. Brazylijczyk wyprowadził kontratak i zdobył bramkę na wagę zwycięstwa 5:4 dla FC Barcelony.
Porażka po pełnym dramaturgii spotkaniu osłabiła Benficę, która 4 dni później niespodziewanie przegrała 1:3 z Casa Pią. Podopieczni Bruno Lage zdołali się jednak pozbierać przed ostatnim spotkaniem w fazie ligowej. Juventus dłużej był przy piłce, ale to Benfica zdobyła dwie bramki i w konsekwencji trzy punkty. Po zwycięstwie ze Starą Damą, Benfica miała 13 punktów, co pozwoliło na 16 miejsce po fazie ligowej. O awans do 1/8 finału zagra z AS Monaco. Na krajowym podwórku sytuacja wygląda gorzej, gdyż Benfica traci już 6 punktów do prowadzącego w tabeli ligowej Sportingu. W ostatniej kolejce, po trudnym spotkaniu, Orły pokonały 3:2 Estrelę. Zawdzięczają to jednak głównie rewelacyjnemu wejściu w mecz, w drugiej połowie Estrela przestraszyła utytułowanych przeciwników. Ostatnie tygodnie nie były najlepsze dla wielu zawodników Benfici, ale od głębszego kryzysu ratuje ich Vangelis Pavlidis. Grek miał długo problemy ze skutecznością, lecz w ostatnich tygodniach jest nie do powstrzymania. Zdobył pięć bramek w ostatnich czterech występach, tak dobrej serii w Portugalii jeszcze nie miał.
Liderem ligi portugalskiej jest po 20 kolejkach Sporting CP, w dodatku z dość wyraźną przewagą nad resztą stawki. W ostatnich tygodniach inne drużyny gubiły punkty, za to Sporting wygrywa mecz za meczem. Dobrą serię Mistrzowie Portugalii zaczęli od zwycięstwa 3:0 nad Rio Ave. Mimo aż trzech straconych goli, Cezary Miszta został bohaterem tego spotkania. Polski bramkarz zaliczył aż 10 interwencji, z których większość po trudnych uderzeniach. Stracone bramki były natomiast w dużej mierze winą jego kolegów z linii defensywnej. Miszta nie bał się odważnych wyjść do piłki, za co zebrał mnóstwo pochwał od portugalskich mediów. Sporting wygrał ostatnio także 2:0 z Nacionalem oraz 3:1 z Farense. Gorzej poszło ekipie Joao Pereiry w ostatnich kolejkach fazy ligowej Ligi Mistrzów. Wyjazdowy mecz z RB Lipskiem, który przegrał wszystkie sześć wcześniejszych spotkań, jawił się jako dobra okazja do przywiezienia kompletu punktów. Po golach Benjamina Sesko i Yussufa Poulsena to jednak Byki wygrały i na nic się zdało trafienie Viktora Gyokeresa. Tydzień później Sporting zremisował 1:1 z Bologną, a gola dla Lwów dopiero w 77 minucie zdobył Conrad Harder. Gdyby przegrał, to wypadłby poza 1/16 finału, ale zajął ostatecznie 23 miejsce. W dwumeczu barażowym Sporting zmierzy się z Borussią Dortmund.
Marazm FC Porto wciąż trwa. Podopieczni Vitora Bruno nie wygrali czterech spotkań z rzędu w lidze portugalskiej. Tak fatalnej serii ten klub nie zanotował od początku 2001 roku! Oprócz porażki z Nacionalem opisanej w poprzednim odcinku Raportu z Portugalii, FC Porto przegrało ostatnio 1:3 z Gil Vicente, a także zremisowało 1:1 z Santa Clarą oraz 2:2 z Rio Ave. W tym ostatnim zespole Wszystkie te spotkania łączą koszmarne błędy w defensywie. Rio Ave wyszło na prowadzenie po złym przyjęciu piłki Otavio na własnej połowie, zaś Santa Clara strzeliła dzięki niedokładnemu kryciu przy rzucie rożnym. Zasadniczo defensywa FC Porto jest źle zorganizowana, co dobitnie wypunktowało Gil Vicente. Martwić może też słaba forma strzelecka Samu Aghehowy. Nigeryjski napastnik ostatniego gola zdobył jeszcze w ubiegłym roku. To wszystko składa się na fatalną sytuację w tabeli ligowej, w której FC Porto ma zaledwie 2 punkty przewagi nad czwartą SC Bragą.
Wspomniana ekipa Carlosa Carvalhala ma za sobą naprawdę udane tygodnie na krajowym podwórku. Co prawda SC Braga mierzyła się z zespołami z dołu tabeli, lecz komplet punktów w ostatnich trzech meczach nie był regułą, co pokazały Benfica czy Porto. Zwycięstwa nad Estrelą (1:0), Boavistą (3:0) oraz Moreirense (2:1) pomogły znacząco zbliżyć się do czołowej trójki. Jeszcze dwa miesiące temu nic nie wskazywało na to, by Braga mogła powalczyć o medale, ale przez ten czas zespół zrobił spory progres.
Kibice Vitorii Guimaraes mają prawo być zawiedzeni ostatnimi tygodniami w ich klubie. Odszedł nie tylko trener Joao Pereira do Sportingu, ale także trzech kluczowych piłkarzy. Manu za aż 12 milionów euro przeniósł się do Benfiki, Al Hilal wykupiło Kaio Cesara za 9.5 miliona euro, zaś Juventus zapłacił za Antonio Costę ponad 13 milionów. Pokaźny zastrzyk gotówki z pewnością zadowoli księgową Konkwistadorów, jednak trener Luis Freire zapewne nie podziela tego entuzjazmu. Te ruchy odbiły się na wynikach Vitorii, która w ostatnim czasie przegrała 0:1 z Estorilem oraz zremisowała 2:2 z Aroucą. W tabeli ligowej są dopiero na siódmym miejscu, nawet z punktem straty do Casa Pii.
Ostatnie tygodnie należały do Estorilu. Trzy zwycięstwa, kolejno nad Santa Clarą (3:2), Vitorią (1:0) oraz Gil Vicente (2:1) pozwoliły zwiększyć dotychczasowy dorobek punktowy o połowę. Z 18 punktów po 17 kolejkach i miejsca tuż nad kreską, zrobiło się 27 oczek i wysoka, ósma pozycja w tabeli. Na dnie cały czas jest Boavista. Porażki z Casa Pią, Bragą oraz Famalicao przedłużają niechlubną serię ekipy z Porto. Ostatni punkt Boavista zdobyła jeszcze przed Bożym Narodzeniem, a ostatnie zwycięstwo zanotowała 2 listopada! Coraz więcej wskazuje na to, że ostatni Mistrz Portugalii przed dominacją Wielkiej Trójki za rok będzie grać na drugim poziomie rozgrywkowym.
More Stories
Klub Piotra Parzyszka zadebiutuje w fazie ligowej europejskich pucharów
Ciprian Deac, czyli kilka słów o człowieku-instytucji.
Chelsea wygrywa Klubowe Mistrzostwa Świata 2025!