
W niedzielę byliśmy świadkami pierwszych spotkań o medale w najlepszej żużlowej lidze świata. Oba pojedynki były bardzo zacięte, a wszystkie drużyny jechały ze sobą w kontakcie. Spotkania obfitowały w ciekawe biegi, nerwowe zagrania, czy zaskakujące rozstrzygnięcia. Można więc śmiało przyznać, że było czuć atmosferę ostatecznych rozstrzygnięć. Stal Gorzów u siebie walczyła o brązowy medal z drużyną Apatora Toruń. Natomiast w meczu finałowym PGE Ekstraligi zmierzyły się ekipy z Wrocławia i Lublina.
Toruń z większą szansą na brąz
Pierwszy niedzielny mecz był rozgrywany na stadionie w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie tamtejsza drużyna podejmowała ekipę Apatora Toruń.
Spotkanie był bardzo zacięte, a tor trudny do jazdy. Już w 2 biegu Jakub Stojanowski zaliczył upadek, ponieważ jego motocykl pociągnęło na przyczepnym kawałku toru.
W meczu byliśmy świadkami niesamowitych mijanek i przetasowań. W wielu biegach zawodnicy jechali w kontakcie, co budowało ogromne emocje wśród kibiców. Wynik wahał się na ostrzu noża, ponieważ obie drużyny cały czas zamieniały się prowadzeniem.
Ostatecznie rozstrzygnięcia zapadały w ostatnich biegach tego meczu. Przed wyścigami nominowanymi „stalowcy” prowadzili 39:38. Pechowo, dla kibiców gospodarzy, zakończyły się dwa ostatnie biegi, które Apator Toruń wygrał dwa razy po 4:2. Końcowy rezultat to 43:46, co daje torunianom lekką przewagę i bliższość medalu.
Na pochwałę na pewno zasługuję junior przyjezdnych- Krzysztof Lewandowski, który zanotował jeden z lepszych wstępów w tym sezonie (6+2 punktów) i pokazał, że ściganie na Jancarzu nie jest mu straszne, a między innymi dzięki jego postawie Toruń może dalej snuć nadzieje o medalu.
Natomiast, kibice gospodarzy mogą być dumni z Jakuba Miśkowiaka, który zdołał wyprzedzić samego Emila Sajfudinowa i to aż 2 razy, ostatecznie uzyskał on 8 punktów.
Świetnie spisał się również Martin Vaculik, który zdobył 14 punktów, a jedynego pogromcę znalazł dopiero w biegu nominowanym.
Niestety, nie wszyscy zawodnicy pokazali się z najlepszej strony. Takim zawodnikiem był Szymon Woźniak (3 punkty w 3 startach), który w ostatnim czasie ma duże problemy, a po meczu dowiedział się, że nie zostanie on dłużej w gorzowskiej drużynie i dostaje zielone światło na poszukiwanie nowego klubu.
Motor z zaliczką przed rewanżem
Finałowy mecz pomiędzy osłabioną WTS Spartą Wrocław, a Orlen Oli Motorem Lublin, rozpoczęliśmy pożegnaniem Taia Woffindena, który po 13 latach w Sparcie Wrocław przechodzi do Metalkas 2 ekstraligi do zespołu Stali Rzeszów. Kibice przygotowali wzruszającą, pożegnalną oprawę, a władzę klubu przekazały swojemu zawodnikowi pamiątkowy klucz.
Motor Lublin od samego początku stawiał twarde warunki Spartanom. Pierwsza seria dostarczyła nam ogromnych emocji, bo we wszystkich 4 biegach zawodnicy walczyli do ostatnich centymetrów! Kolejne wyścigi, jak to bywa w finałach również, obfitowały w ciekawe rozstrzygnięcia i wiele mijanek.
Motor Lublin wygrywał lub remisował wszystkie pierwsze 6 biegów. W 7 biegu para Łaguta- Bewley zdominowała parę Zmarzlik- Barńbor i zdobyli oni podwójne zwycięstwo. Co dodało wiele pozytywnych emocji kibicom Sparty, którzy zaczęli skandować popularne „WTS”. Choć już 3 biegi później lublinianie znów się przebudzili i wkroczyli na swój mistrzowski poziom. W biegach nominowanych Spartanie byli górą, głównie za sprawą rudowłosego Brytyjczyka. Ostatecznie Sparta Wrocław przegrała z aktualnym mistrzem Polski 43:47.
Wrocławianie jechali z bardzo mocno poobijanym Jakubem Krawczykiem, który podczas swojego 2 wyjazdu na tor zrezygnował z dalszej jazdy. Niestety, dla sympatyków wrocławskiego klubu Bartłomiej Kowalski, zdołał przywieść tego dnia tylko jedno „oczko” przez cały mecz. Dobrze natomiast spisali się Artiom Łaguta i Daniel Bewley, którzy jak zwykle za reprezentowali wysoki poziom. Dużo zamieszania, w pewnym momencie spotkania, zrobił junior drużyny z województwa dolnośląskiego Marcel Kowolik, który w biegu 8 przywiózł za swoimi plecami Fredrika Lidgrena i Mateusza Cierniaka.
W drużynie przyjezdnej wszyscy zawodnicy jechali bardzo równo, choć można było spodziewać się więcej po świeżo upieczonych mistrzach świata (Bartoszu Zamrzliku- 9+1 i Wiktorze Przyjemskim 5+1), z dobrej strony za reprezentował się Mateusz Cierniak, który dobył 8+1 punktów.
Rewanże już za tydzień
W następną sobotę (5.10) będziemy mogli oglądać końcowe rozstrzygnięcia, w których Toruń pojedzie ze „stalowcami” o II drużynowe wicemistrzostwo Polski, a Motor Lublin u siebie będzie bronić mistrzostwa. Niestety będzie to już ostatnie ściganie ligowe w tym sezonie.
Zdjęcie wykorzystane w artykule: Stadion Olimpijski we Wrocławiu, autor zdjęcia – Fallaner, na licencji CC BY-SA 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0>, via Wikimedia Commons
More Stories
Mecz do jednej bramki na Motoarenie
Mania wyprzedzania w Lublinie. Unia Leszno wygrywa MMPPK!
Falubaz Zielona Góra lepszy w Derbach Ziemi Lubuskiej!