2025-08-15

Bycza Armia bez zwycięstwa. Falubaz urywa punkt w Lesznie.

W niedzielne gorące popołudnie w Lesznie nie brakowało emocji. Cała otoczka wokół tego meczu pomiędzy Unią Leszno a Falubazem Zielona Góra była nieziemska. Dodatkowego animuszu dodawały biegi, które podgrzewały atmosferę całego spotkania. Losy meczu ważyły się do ostatniego biegu ale ostatecznie obie drużyny musiały zadowolić się remisem. Dla Falubazu ten wynik jest korzystny, jednak dla drużyny z Leszna pozostaje niedosyt. Gospodarze mieli również pecha, co uniemożliwiło im zdobycie cennych punktów.

Pierwsza seria startów nie przyniosła większej rywalizacji na torze. Każdy bieg zakończył się wynikiem 3:3, co w sumie dało rezultat 12:12. Dopiero od piątego biegu zaczęło się robić ciekawie. Świetną reakcję startową miał Andrzej Lebiediew, co pozwoliło mu wyjść na prowadzenie i powiększyć przewagę nad pozostałymi uczestnikami biegu. Za plecami Łotysza działo się naprawdę wiele. Para zielonogórska pięknie tasowała się pozycjami z Keynanem Rew, który na czwartym okrążeniu jechał na pewnym trzecim miejscu, co mogło dać pierwsze biegowe zwycięstwo Unii tego dnia. Tak się jednak nie stało. Australijczyk zaliczył upadek z własnej winy na ostatnim łuku, co wykorzystał Przemysław Pawlicki, wskakując na trzecią lokatę.

Miękkiej jazdy nie było w siódmej gonitwie. Niespodziewany atomowy start miała para gości, czyli Piotr Pawlicki i Oskar Hurysz. W pogoni za cennymi punktami rzucił się lider Unii Leszno – Janusz Kołodziej. Na początku drugiego okrążenia Kołodziej świetnym atakiem wjechał pod młodego adepta Falubazu, zaprowadzając go pod bandę. Z tego całego małego zamieszania skorzystał Smektała. Pawlickiego już nie dało się dogonić, a bieg kończący drugą serię startów zwiastował nam kolejny z rzędu remis. Niestety, pech spotkał Leszczynian w postaci defektu Janusza Kołodzieja na ostatnim okrążeniu. To zaowocowało pierwszym wygranym biegiem w tym meczu przez Falubaz 2:4.

Podczas dziewiątego biegu okazję do bezpośredniego starcia mieli dwaj prawdziwi żużlowi gladiatorzy i liderzy swoich ekip. Mowa o Jarosławie Hampelu i Januszu Kołodzieju. Pierwsza odsłona startu została przerwana po tym, jak defekt zanotował Bartosz Smektała na pierwszym łuku, przez co upadł Michał Curzytek. Decyzja mogła być jedna i klarowna – wykluczenie zawodnika Unii. W powtórce biegu emocji nie brakowało. Przez trzy okrążenia prowadził Hampel, który czuł oddech rywala na swoich plecach. Natomiast kapitan Unii na dojeździe do pierwszego łuku świetnie przyciął Jarka i nie dał mu jakichkolwiek szans na odzyskanie pozycji.

Janusz Kołodziej był jedynym zawodnikiem tego dnia, który dał radę postawić się Hampelowi.

Popisowy atak w jedenastym biegu zaprezentował wszystkim Przemek Pawlicki. Jego doparowym był Jarosław Hampel, który jechał od początku na spokojnym prowadzeniu. Pawlicki natomiast musiał się przedzierać przez byczą ścianę, której pionierami byli Bartosz Smektała i Keynan Rew. Zawodnikowi Falubazu udało się objechać obydwu rywali za jednym zamachem na pierwszym wirażu trzeciego kółka. Odważnie wjechał pomiędzy Polaka i Australijczyka, wypuszczając się mocno do przodu. Ten spektakularny atak dał Falubazowi pierwszy podwójny wygrany bieg.

Swoją przewagę Myszy mogły już zaprzepaścić w następnym biegu. Tomasz Symankiewicz – trener Falubazu zdecydował się na odważną zmianę która się po części opłaciła. Za Jana Kvecha pod taśmę podjechał ponownie Michał Curzytek. W początkowej fazie biegu to Unia wyszła na podwójne prowadzenie. Jednak blisko Ratajczaka, który zajmował drugą pozycję, był właśnie Curzytek. Rezerwowemu Falubazu udało się minąć juniora i zdobyć cenne dwa punkty.

Przed biegami nominowanymi wynik był po stronie gości – 38:40. Podczas decydującej fazy meczu trener Rafał Okoniewski postanowił zabawić się w żużlowe szachy. W czternastym biegu za Bartosza Smektałę dał Damiana Ratajczaka. Ta zmiana okazała się być strzałem w dziesiątkę. Głównie przez cały bieg wszyscy jechali blisko siebie, co nie pozwalało nam spuścić nawet na moment oka z tej rywalizacji. Oba zespoły jechały na remis, ale kluczowym momentem był pierwszy łuk ostatniego okrążenia. To w tym momencie Ratajczak wziął po szerokiej Przemysława Pawlickiego i dał kibicom Leszna nadzieję na zwycięstwo w całym meczu.

Ostatni decydujący bieg nie zawiódł. Pomimo dobrego startu Lebiediewa, minął go już na drugim okrążeniu Hampel. Pawlicki utrzymywał trzecią pozycję przed Kołodziejem, który cały czas go kąsał. Gdy już rozpoczynali ostatnie okrążenie wydawało się, że Falubaz faktycznie to wygra. Nastroje zielonogórskie popsuł Kołodziej, któremu udało się wyprzedzić Pawlickiego. Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem remisowym co dla Falubazu jest bardzo potrzebnym tlenem do utrzymania. Unia natomiast może czuć frustrację że nie dali rady zwyciężyć w całokształcie tego spotkania.

Fogo Unia Leszno – 45
9. Bartosz Smektała – 4 (2,2,w,0,-)
10. Janusz Kołodziej – 10+1 (3,d,3,3,1*)
11. Andrzej Lebiediew – 12+1 (1*,3,3,3,2)
12. Keynan Rew – 2 (0,u,1,1)
13. Grzegorz Zengota – 9 (3,2,3,0,1)
14. Hubert Jabłoński – 0 (0,0,-)
15. Damian Ratajczak – 8+1 (3,1*,1,3)
16. Antoni Mencel – 0 (0)

NovyHotel Falubaz Zielona Góra – 45
1. Jarosław Hampel – 14 (3,3,2,3,3)
2. Jan Kvech – 1+1 (1*,0,-,-)
3. Rasmus Jensen – 5+1 (0,2,1*,2,0)
4. Przemysław Pawlicki – 9+1 (2,1,2,2*,2)
5. Piotr Pawlicki – 8+1 (2,3,2,1*,0)
6. Krzysztof Sadurski – 3+1 (2,1*,0)
7. Oskar Hurysz – 2+1 (1*,1,0)
8. Michał Curzytek – 3 (1,2)