Dzisiejszego dnia odbyła się dziesiąta edycja lekkoatletycznego Orlen Copernicus Cup w Toruniu. Pierwszy raz zawody te zorganizowano w 2015 roku i od tej pory rozgrywane są nieprzerwanie rok w rok na toruńskiej Arenie. Pierwsze dwie edycja imprezy miały swoje miejsce w kalendarzu European Athletics. W 2017 Puchar został dołączony do międzynarodowego cyklu mityngów halowych IAAF World Indoor Tour i jest jego częścią do dzisiaj. Tegoroczna impreza tak jak i poprzednie edycje obfitowała w liczne emocje sportowe. W ciągu trzech godzin rozegrano dziesięć konkurencji biegowych oraz dwie skokowe. Słowem było na co patrzeć.

Zawody rozpoczęły się po godzinie siedemnastej. Oprócz Polski silną i liczną reprezentację w Pucharze miała zwłaszcza Etiopia, ważne role w poszczególnych konkurencjach odegrali jednak również zawodnicy z innych państw.
W pierwszym półfinale na 60 metrów mężczyzn wygrał Japończyk Akihiro Higashida, który uzyskał czas 6,62 sekundy. Drugie miejsce zajął Dominik Kopeć, jednak za linią mety Polak upadł na tartan i konieczna była interwencja medyków. Uraz uniemożliwił mu występ w finale.

W drugim biegu eliminacyjnym najlepszy okazał się Brytyjczyk Jeremiach Azu (6,58), którego nie wtrącił z koncentracji nawet falstart i ostrzeżenie w pierwszym podejściu do biegu. Znowu tuż po zwycięzcy linię mety pokonał Polak. Tym razem był nim Oliwer Wdowik. Zajął również drugie miejsce w wielkim finale, a wynik 6,60 był dla niego rekordem życiowym. Znów pierwszy był Azu, zaś podium uzupełnił zwycięzca pierwszego półfinału Akihiro Higashida.
Bieg A eliminacji w 60 metrów przez płotki kobiet należał do Pii Skrzyszowskiej. Mistrzyni Europy pokonał ten dystans z czasem 7,84 sekundy i 0,14 sekundy przewagi nad kolejną zawodniczka. Półfinał B wygrała Holenderka Nadine Visser (7,89 s). Biegu ten nie należał do szczęśliwych dla Finki Reetty Hurske, która w połowie wyścigu zahaczyła nogą o płotek i runęła na tartan. W finale konieczne były dwa podescia. Za pierwszym razem doszło bowiem do falstartu ze strony Skrzyszowskiej, co oznaczało dla niej ostrzeżenie. W powtórce wygrała Visser, tuż za nią była właśnie Pia Skrzyszowska.

Biegu na 1500 m mężczyzn należał do Etiopczyków – Samuela Tefera i Biniama Mehary’ego – którzy zgarnęli dwie pierwsze pozycje. Podium uzupełnił Thepo Tshite z Republiki Południowej Afryki. Dopiero ósmy był najlepszy z reprezentantów Polski – Filip Rak. Jego czas – 3:37,30 – był jednak jego rekordem życiowym, a także najlepszym wynikiem Polaka do 23 roku życia na tym dystansie.
Bieg na 400 metrów kobiet podzielono na dwie serie. Pierwszą turę wygrała nasza rodaczka Popowicz Drapała z czasem 52,14 s, co było dla niej rekordem życiowym. W drugiej stawce najlepsza była reprezentantką Niderlandów Lieke Klaver, a jej wynik 50,57 sekundy był najlepszym w historii Pucharu Kopernika.

W wyścigu 1500 m kobiet doszło do falstartu, co jest zdecydowanie nietypową sytuacją w biegu na tak długim dystansie. Konieczne było drugie podejście. Tym razem procedura startowa nie budziła już żadnych zastrzeżeń. Gonitwa padła poczwórnym łupem Etiopek. Nie dość, że Freweyni Hailu, Diribe Weltej i Hirut Meshesha zajęły trzy kolejne pozycje na podium, to za ich plecami czwartą lokatę zajęła Tigsit Girma.
Bieg na 800 metrów pań wygrała Etiopka Habitam Alemu, zaś w konkurencji mężczyzn reprezentant Bostwany Tshepiso Masalela. Jeśli chodzi o wyścig na dystansie trzech kilometrów to wygrał go kolejny zawodnik z Etiopii Selemon Barega.

W sprincie na 60 metrów kobiet odbył się jedynie finał. Show skradła nasza utytułowana reprezentantka – Ewa Swoboda, która z czasem 7,01 ustanowiła rekord mityngu.

Eliminacji nie było też między innymi w biegu na 60 metrów przez płotki mężczyzn. Jedyny wyścig wygrał Jakub Szymański. Jego wynik 7,48 był tylko o 0,01 sekundy gorszy od rekordu Polski, który samemu ustanowił ostatniej niedzieli podczas mityngu ISTAF INDOOR w Düsseldorfie.
Oprócz konkurencji biegowych mężczyźni rywalizowali również w trójskoku i skoku o tyczce. Pierwszą z nich wygrał Włoch Andy Diaz z wynikiem 17,61 metra. Jeśli chodzi o tyczkarzy, to najlepszy był Piotr Lisek. Reprezentant Polski uzyskał wynik 5,75 metra. Na tą wysokość skoczył jeszcze Holender Menno Vloon, ale nasz reprezentant w odróżnieniu od niego nie miał jeszcze strąceń. Toteż, gdy obu nie udało się osiągnąć 5,85, to Polak sięgnął po zwycięstwo.

More Stories
Pierwszy prawdziwy test nowego trenera Legii Warszawa. Zapowiedź meczu Legia – FK Aktobe.
Mecz charytatywny. Ekipa Fantasy lepsza od YouTube FC
Polacy na zagranicznych boiskach. Podsumowanie sezonu pomocników.