Za nami kolejny pięciosetowy thriller w tym sezonie PlusLigi! Tym razem Asseco Resovia Rzeszów pokonała na wyjeździe 3:2 Bogdankę Luk Lublin, utrzymując komplet zwycięstw w tych rozgrywkach, w dodatku mimo nieudanego początku spotkania.
Świetny początek Lublinian
Na początku spotkania parę punktów przewagi wypracowali gospodarze (8:5). Fenomenalnie mecz rozpoczął Wilfredo Leon, zaskoczył też Kewin Sasak dwoma punktami w bloku. Nie zajęło jednak wiele czasu Resovii, by dogonić Mistrzów Polski. Po prawej flance szalał Karol Butryn, a na środku punktował Danny Demyanenko. Potem znowu Bogdanka Luk Lublin uciekła na parę punktów rywalom (18:15) i znowu Butryn nadrobił straty. Na trybunach lubelskiej hali Globus było przez chwilę nerwowo, ale tylko przez chwilę. Aleks Grozdanow ze stoickim spokojem zablokował dwa razy Mateusza Porębę, w ostatniej akcji kolejny punkt pod siatką dołożył Kewin Sasak, i tym samym gospodarze wygrali pierwszą partię do 20. To był zdecydowanie set pod dyktando lubelskiego bloku. Bogdanka Luk aż 8 punktów zdobyła w ten sposób w inaugurującym secie.
Również w drugim secie lepiej grali podopieczni Stephana Antigi. Tym razem jednak Lublinianie ze spokojem kontrolowali przebieg seta, stale utrzymując kilkupunktową przewagę. Rozkręcił się Hilir Henno, francuski przyjmujący, który zdobył 3 z 8 pierwszych punktów Luku (8:5), zaś w całym secie – 6 punktów. Dobrą robotę w przyjęciu robił Thales Hoss (80% skuteczności), ładnie rozgrywał Marcin Komenda. Resovia nie miała argumentów, by postawić się tak dobrze grającym Lublinianom. W końcówce parę dobrych ataków zaliczył Jakub Bucki, ale nie wystarczyło to, by odwrócić przebieg seta. Asseco Resovia przegrała go do 19, a w całym meczu już 0:2. Na tym etapie spotkania któż mógłby przewidzieć, że jeszcze go Rzeszowianie wygrają.
Asseco Resovia odwróciła losy meczu
Lublinianie na początku trzeciego seta już jednak wyhamowali, pozwalając gościom na zdobycie przewagi punktowej. Duży błąd popełnił w ataku Henno, szukając nabicia blokujących. Resovia prowadziła już wtedy 7:4, ale niedługo później Francuz poprawił się paroma dobrymi zagrywkami. Luk Lublin zmniejszył stratę, ale Resovia znów uciekła rywalom na kilka oczek. Z prawej flanki punktował Karol Butryn, zaś z lewej Klemen Cebulj. Słoweński przyjmujący zastąpił na boisku w tym secie Artura Szalpuka i okazał się to „strzał w 10” Massimo Bottiego. Cebulj tylko w trzeciej partii zdobył 5 punktów, a cały mecz zakończył z dorobkiem 13. Razem z Butrynem, najlepszym atakującym spotkania, tworzyli siłę nie do odparcia dla lubelskich przyjmujących. Stopniowo Bogdanka Luk Lublin niwelowała stratę do Resovii, jednak zabrakło im nieco czasu, lub trafionej zagrywki McCarthiego przy piłce setowej gości. Do asa zabrakło niewiele, nawet sędzia poprosił o challenge by rozstrzygnąć akcję, ale to Resovia wygrała 25:23, ruszając w pościg za Lukiem.
Czwartego seta od dobrej serii zagrywek rozpoczął Marcin Komenda. Kapitan Luku nie uchodził dotychczas za groźnie serwującego gracza, ale w ostatnim czasie można zauważyć poprawę pod tym kątem. Jego zagrywki, mimo pozornie braku rotacji, sprawiają duży kłopot najlepszym przyjmującym ligi, odrzucając ich jak po atomowym uderzeniu. Luk wyszedł na krótko na nieznaczne prowadzenie, ale potem przez większość seta utrzymywał się stan około remisowy. Wtedy jednak ponownie wyższy bieg wrzucił Karol Butryn. Atakujący gości zdobył w tym meczu aż 27 punktów! Pomógł mu w punktowaniu Yacine Louati i finalnie rozpędzona Resovia wygrała do 22, doprowadzając do tie-breaka.
Zamroczenie utrzymywało się w szeregach gospodarzy również w decydującej partii. Liczne błędy na zagrywce spowodowały, że Asseco Resovia uciekła im na kilka punktów, co utrzymała do końca tej krótkiej rozgrywki. Parę punktów z bloku dało nadzieję lubelskim kibicom, ale ich drużyna nieznacznie przegrała w stosunku 13:15. Fani przyjezdni zaś mogli świętować piąte zwycięstwo w sezonie i drugie z kandydatem do Mistrzostwa Polski. Czy w zwycięstwie mogła pomóc aż 10-dniowa przerwa między spotkaniami opowiedział Marcin Janusz, kapitan i rozgrywający Resovii: „Przerwy są z jednej strony korzystne, bo możemy odpocząć, potrenować w spokoju, ale też jednak wybijają z rytmu. Ciężko znaleźć jakiś złoty środek, na razie myślę, że nikt nie jest zmęczony sezonem. Chyba bym wolał grać trochę częściej.”. Na szczęście dla Janusza, teraz Resovię czeka maraton spotkań. Już w środę zmierzą się u siebie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, a w sobotę, także na Podpromiu, podejmą Aluron CMC Wartę Zawiercie.
Dla Bogdanki Luk Lublin była to trzecia porażka z rzędu, po 1:3 z PGE GiEK Skrą Bełchatów oraz 2:3 w Zawierciu. Dla Mistrzów Polski oznacza to wypadnięcie z czołowej piątki po 6 kolejkach PlusLigi, ale Marcin Komenda, kapitan Luku, stroni od pesymistycznych tonów. „Liga pędzi. Jest bardzo intensywny czas, bo gramy co 3 dni i na pewno to nie pomaga, natomiast jestem ostatni, który będzie zwalał na to, że jesteśmy źle przygotowani fizycznie. Zrobiliśmy wszystko, żeby zagrać jak najlepiej. Nie ma co popadać w negatywną aurę, bo wydaje mi się, że nic w tym sezonie jeszcze nie przegraliśmy. Wygraliśmy Superpuchar, z tego się trzeba cieszyć, a liga jest długa i jeszcze dużo przed nami.”. Już w środę zespół Stephana Antigi podejmie na wyjeździe Jastrzębski Węgiel, a w niedzielę uda się do Elbląga na starcie z Barkomem-Każany Lwów.

More Stories
Pewne zwycięstwo Bogdanki Luk Lublin za pełną pulę
Skra Bełchatów zaskoczyła wygraną w Lublinie!
Bogdanka LUK Lublin zaczęła od wygranej sezon na Globusie