Reprezentacja Rumunii poprawiła ostatnio kibicom nastroje, pokonując niespodziewanie w eliminacyjnym boju Austrię 1:0. Długo nie mogło być najwyraźniej zbyt spokojnie, ponieważ w medialną pyskówkę wdali się selekcjoner kadry Mircea Lucescu i jej zasłużony pomocnik Razvan Marin. Zawodnik AEK Ateny nieoczekiwanie nie wystąpił ani przeciwko podopiecznym Ralfa Rangnicka, ani w sparingu z Mołdawią (2:1).

80-letni szkoleniowiec poinformował dziennikarzy, że nie postawi tym razem na Marina, ponieważ po pierwsze, nie był on według niego, w pełni zdrowy, a po drugie, nie dawał ostatnio drużynie tego, czego po nim się spodziewano. – Razvan Marin? – przywołał nazwisko 29-latka na konferencji prasowej. – Jestem trenerem, ja decyduję. Nie trenował w czwartek ani w piątek. Powiedziałem, że nie może grać. Wiedziałem jak intensywny to będzie mecz. Oni i Stanciu (Nicolae, zawodnik Genoi – red.) muszą zaakceptować, że piłka nożna to bardzo trudna rywalizacja – przypomniał Lucescu.
Selekcjoner „Tricolorii” później przyznał się zresztą, że rzekome problemy zdrowotne Marina były częściowo tylko pretekstem do postawienia na innych zawodników. Lucescu nie uważa przy tym, żeby 29-letni pomocnik był zawodnikiem nie do zastąpienia. – Przegraliśmy na Cyprze (mecz zakończył się tak naprawdę rozczarowującym remisem – red.) przez pomocników, nie licząc Mariusa Marina. W Wiedniu tak samo. Nie mogłem kontynuować gry z nim ani ze Stanciu. Wykorzystałem, że był kontuzjowany i nie trenował. Nie wystawię zawodnika tylko dlatego, że ma za sobą 70 meczów w reprezentacji. On nie ma prawa się złościć. Jeśli chce się złościć, to niech złości się na siebie.
Do wypowiedzi trenera odniósł się zawodnik, który stwierdził, że jego stan zdrowotny pozwalał mu na występ z Austrią. Marin zapewnił, iż nie jest skonfliktowany z Lucescu. – W środę trenowałem normalnie, w czwartek przed meczem trenowałem tak, jak zwykle – czytamy na łamach „Sport.ro”. – W piątek rano, kiedy się obudziłem, znów poczułem ból i powiedziałem o tym lekarzowi. Powiedziałem mu jednak, że to nic poważnego i że chcę trenować w piątek po południu. Prawdopodobnie rozmawiał z panem Mirceą, a oni powiedzieli, żebym zachował spokój i nie ryzykował, a w sobotę rano zrobił rezonans i zobaczymy co pokaże.
– Ale pan Mircea w międzyczasie wygłosił to, co powiedział na konferencji – wyjaśnił pomocnik. – To wszystko. Nie było żadnej kłótni. Napisano również, że między panem Mirceą, a mną doszło do rozłamu – zdementował medialne spekulacje.
Zawodnik AEK Ateny przyznał jednak, że poczuł się rozczarowany podejściem sztabu do swojej osoby. Zabrakło mu w komunikacji z drugą stroną szczerości. – Wolałem usłyszeć wprost, że mnie nie potrzebują, że lepiej będzie, jeśli usiądę na ławce niż usłyszeć, że jestem kontuzjowany lub poobijany – wyjaśniał. – Nie jesteśmy już dziećmi, nie mamy 20 lat, aby bać się pewnych słów. Prawdopodobnie jest wielu zawodników, którzy wolą, żeby im mówić prosto w twarz. To mnie najbardziej zasmuciło.
– Jeżeli nie jestem wystarczająco dobry, żeby grać w reprezentacji, powinni mi o tym powiedzieć wprost – podkreślił 70-krotny reprezentant kraju.
Czy z Marinem, czy bez, w listopadzie czeka Rumunów kluczowy mecz z Bośnią w kontekście zajęcia drugiego miejsca w grupie eliminacyjnej.

More Stories
Kurt Zouma, czyli zawodnik „wyniszczony kontuzjami.”
FC Porto wyszarpało zwycięstwo z Bragą
Zmarli ze świata sportu w ostatnim roku