
Niekiedy droga ze szczytu na dno jest szybsza niż mogłoby się wydawać. W piłce nożnej także. Jeszcze trzy lata temu FCU Craiova 1948, nie mylić z liderem Superligi CSU Craiova, bił się z CFR Cluj w play offach o prawo gry w Lidze Konferencji. Dziś klub ten tak naprawdę przestał istnieć.
Dwa sezony temu rzutem na taśmę zespół zarządzany przez kontrowersyjnego Adriana Mititelu nieoczekiwanie spadł z ekstraklasy. Skład był niezły, ale sezon długi, play offy wyczerpujące, stało się. Nikt jednak nie przewidział tego, co wydarzyło się później. Po degradacji do Liga 2, szef FCU Craiova nie złożył dokumentacji w celu otrzymania licencji, klub tonął także w długach wobec byłych i obecnych pracowników. Federacja postanowiła więc przesunąć karnie zespół do trzeciej ligi. Mititelu nie spłacił zadłużenia, poszedł z krajowym związkiem na wojnę, zaczął nazywać go nielegalnym, w związku z tym drużyna otrzymała na starcie 94 ujemne punkty, a potem, jakby ciosów było za mało, liczba wzrosła do 106 punktów na minusie. Piłkarska centrala przemyślała sprawę i nokdauny zamieniła na nokaut: klub wyrzucono ze wszystkich futbolowych struktur. W tym sezonie FCU Craiova w Liga 3 już nie zagra.
Mititelu może się od decyzji odwołać, ale że ze wszystkimi działaczami jest pokłócony, to misja ratownicza wydaje się trudna. W przyszłym sezonie ewentualnie FCU Craiova 1948 mógłby zagrać w czwartej lidze, ale wydaje się, że spadek o trzy klasy rozgrywkowe w ciągu dwóch sezonów to może być za ciężki bagaż do udźwignięcia. Oficjalnym powodem wyautowania klubu miało być notoryczne niespłacanie wierzycieli, jednak Mititelu ma własne zdanie na ten temat.
– Jest więcej rzeczy, które wydarzyły się w ostatnich latach, kiedy nie mogłem stawić czoła nieuczciwej konkurencji ze strony stworzonego przez nich zespołu (CSU Craiova – red.). – przekonywał właściciel na łamach „Gazety Sporturilor”. – Zrobili ze mnie klona w mieście, postawili mnie w sytuacji, w której dochody wynosiły zero. Musiałem dokładać od siebie trzy miliony euro rocznie, żeby utrzymywać się na dobrym poziomie. A w Liga 1 byliśmy na bardzo dobrym poziomie – stwierdził rozczarowany Mititelu.
Można mieć pewne wątpliwości co do wspomnianego „poziomu”, skoro zespół nie sprostał FC Botosani czy Petrolulowi Ploiesti. Odkładając na bok spory z drugim klubem z tego samego miasta o prawo do nazwy, do herbu, to jednak koniec końców, długi warto jednak spłacać. Zwłaszcza, że na samym początku sprawa dotyczyła „marnych” 500 tysięcy euro. Duma była jednak ważniejsza od troski o własny klub.
More Stories
Pogoń Szczecin mistrzowsko wzmacnia defensywę – Benjamin Mendy nowym piłkarzem Portowców.
Adamski-Show w Pruszkowie – Pogoń Grodzisk Mazowiecki ucieka katu spod topora w ostatnich minutach meczu.
W Widzewie nie ma nudy [FELIETON]