2025-08-15

Spartanie z triumfem w Grudziądzu

W niedzielne popołudnie w Grudziądzu odbył się mecz lokalnej ekipy, która walczyła przeciwko drużynie z Wrocławia. Mecz ten mógł pokazać, gdzie obecnie znajdują się „gołębie”. Było tak, ponieważ GKM w pierwszych rundach walczył z drużynami, które nie są kandydatami do medali w tym sezonie. Ten mecz był swoistym sprawdzianem, ponieważ Spartanie są jedną z drużyn, która powalczy o najwyższe cele.

Całe spotkanie nie należało do tych obfitujących w mijanki. Na szczęście wynik w pewnym momencie dawał wiele powodów do szczęścia, nadziei czy niepokoju.

Przebieg spotkania

Już na samym początku grudziądzanie byli górą. W pierwszym biegu tuż po starcie wyjechali na podwójne prowadzenie, lecz Łaguta, nie zapomniał, jak ścigać się przy Hallera 4. Rozdzielił parę gospodarzy i przywiózł 2 oczka dla swojej drużyny.
W kolejnym biegu byliśmy świadkami, niecodziennej sytuacji. Podczas biegu juniorskiego, motocykl Kevina Małkiewicz (który jechał za Marcelem Kowolikiem, a przed Kacprem Łobodzińskim i Nikodemem Mikołajczykiem), za bardzo się rozpędził. Przez to zawodnik, jak sam przyznał w wywiadzie, przestraszył się, że wjedzie w kolegę z toru jadącego przed nim. Skontrował on wtedy dość niespodziewanie swój motocykl, przez to wjechał w niego Kacper Łobodziński.
W innym biegu piękną postawę pokazał Brytyjczyk- Daniel Bewley. Zawodnik Sparty pilnował Marcela Kowolika, odpierał ataki Grudziądzan i cały czas patrzył, gdzie jest jego kolega z pary. Przez taką postawę wrocławianie przywieźli podwójne zwycięstwo.
W kolejnych wyścigach widzieliśmy raczej przewagę gości, którzy od 6 biegu wypracowali sobie przewagę. Później Grudziądzanie odrabiali straty, lecz nie zdołali dogonić drużyny z dolnośląskiego. Od 8 do 13 biegu cały czas widzieliśmy wynik 1:5 lub 5:1 dla jednej bądź drugiej drużyny. Co świadczy o zaciętości tej fazy spotkania.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 43:47. Daje to GKM-owi duże szanse na punkt bonusowy.

Jak radzili sobie poszczególni zawodnicy?

Liderami gospodarzy okazali się popularny MJJ (14+2) oraz Jakub Miśkowiak (14+1), obaj zawodnicy pięknie radzili sobie na torze i przywozili podwójne zwycięstwa dla swojej drużyny.
Lekko w tym meczu mogli swoich kibiców zawieść Max Fricke (4 punkty w 5 startach) oraz Wadim Tarasenko (3+1 w 3 startach). Australijczyk w tym meczu nie pokazał swojej najlepszej i najbardziej walecznej strony, być może była to kwestia ustawień, czy samego sprzętu.
Odrodzenie w ekipie z Grudziądza przeżył Kevin Małkiewicz, który pod dwóch wykluczeniach, zdobył 2 punkty z bonusem, a później, gdy dostał szansę w 14 wyścigu dnia, zdołał za swoimi plecami przywieść Bewley’a i Maxa Fricke, tym samym przywożąc cenne 2 oczka dla swojej drużyny.

W drużynie z dolnego śląska najlepszy okazał się Artem Łaguta (12+1), inni zawodnicy punktowali dosyć równo w okolicach 6/8 punktów. Cała drużyna była równa i nawzajem się uzupełniała.